| | | NIE
SŁYSZĘ
Z przodu widzę linię mety, może stąd ten głód na zmiany? Chociaż
o nic nie zabiegam, jestem ciągle zabiegany. Pieprzę wszystkie dobre rady -
plan mam raczej prosty Oprócz roślin ususzonych spalę wszystkie mosty.
Pytam
czasem co u ciebie, chociaż mnie to wali, Tak jak wali wszystkich tych, co
mnie o to zapytali. Chodzę z wami, krzyczę z wami, czuję z wami co się dzieje, Chodnik
pachnie mi nadzieją, potem cuchnie zwątpieniem.
Jakoś wcale was nie słyszę,
chociaż widzę, że mówicie Wszechświat mam pod potylicą tylko tam jest moje
życie.
Jazda w górę, jazda w dół, jakie to jest przykre Cztery lata
po odwyku, a ja ciągle nie odwykłem. Kaftan ściska mi przeponę, a więc toczę
z ryja pianę, Nie chcę tracić czasu na nic po co tracę czas na spanie?
Ja
to moje wszystkie wady, ja to moje są nawyki Przed północą dwie godziny
dla palenia i muzyki. Może było chodzić na wprost? Ale jakoś się nie chciało. Może
znowu skręcić w ścieżkę? Może znowu w tamtą białą?
Z przodu widzę linię
mety. W sumie było całkiem miło To, co miało się wydarzyć, to się chyba wydarzyło.
Jakoś
wcale was nie słyszę, chociaż widzę, że mówicie Wszechświat mam pod potylicą,
tylko tam jest moje życie.
|